Dopadł mnie sztormTo było nagłe załamanie pogodyPrzyjazny zefir rozwiał się jak senNie zdążyłam zmienić żagli Zalało mnie morzeLedwo łapałam oddechpod kolejnymi falami przypływów Syreny i morskie bestie krzyczały do mnieprzekleństwa w języku tak starożytnymże nawet Bóg niezrozumiał ich nienawiści Te słowa unosiły się na grzywaczachrazem z dryfującym wrakiemgdy mój anioł szepnął mi o nadchodzącej zmianie…