Przeszliśmy Camino de la Muerte
Myślałam, że to możliwe tylko w Boliwii na 5000 m n.p.m
Siniaki po upadkach
Rany kłute i szarpane
Kilka złamań otwartych
Podarte ubrania
Ale żyjemy
Niczym dwie monady
Już się nie widzimy
A głosy nie przebijają się przez grube ściany i drzwi antywłamaniowe
Zakończenie godne Leibniza