Rozglądasz się szukając dzikiej duszy
Brak własnej doskwiera jak rozżarzony węgiel
trzymany w zamkniętej dłoni
Okrucieństwo daje namiastkę chłodu
Sępy dawno temu rozerwały cię na strzępy
Było cię za mało żebyś przetrwał
To smutne gdy teraz do złudzenia przypominając ludzki kształt
przemierzasz odcinki korytarzy
Jesteś jak grobowiec Tutanchamona
Kto go otworzy zginie
Klątwa nadal działa
Sprawdziłam